Jeśli myślicie, że wakacyjny wyjazd to czas, kiedy możecie odpuścić sobie treningi i zdrową dietę, mam dla Was złą wiadomość - to się na Was zemści... Żebyśmy mieli pełną jasność - nie, nie mówię, żebyście na urlopie codziennie robili trening czy rezygnowali ze wszystkich słodkości i innych grzechu wartych wakacyjnych przysmaków. Wiadomo, że wszystko jest dla ludzi, ale bądźmy szczerzy - jeśli latem kompletnie "odpłyniecie", nawet jeśli to będą tylko dwa tygodnie urlopu, będziecie tego żałować.
Nie mam tu na myśli tego, że na wadze wyskoczy kilogram czy dwa więcej ani tego, że złapiecie zniżkę formy. To wszystko oczywiście da się nadrobić. Problem w tym, że to "nadrabianie" wcale nie jest takie łatwe. Kiedy odpuścimy sobie dyscyplinę treningowo-żywieniową na czas urlopu, trudno będzie nam do niej wrócić.
A może powinnam powiedzieć, że łatwiej będzie z niej zrezygnować przy kolejnych okazjach? Bo tak się składa, że latem tych okazji nie brakuje. Tu grill ze znajomymi, tu imprezka na działce itp. itd. I jak zwykle w takich sytuacjach nagabywanie znajomych i rodziny: A co tam trening, posiedź z nami, zjedz, napij się! Ani się człowiek obejrzy jak miną kolejne tygodnie "odpoczynku" od diety i treningów... A im dłużej taka laba potrwa, tym trudniejszy i bardziej bolesny będzie powrót do wcześniejszego rytmu i zbilansowanej diety.
Oto przykład z życia wzięty:
Pewien Ktoś od początku roku wziął się za siebie i zaczął trenować, żeby zrzucić parę kilo. Szło mu świetnie, chodził na siłownię trzy razy w tygodniu i pilnie trzymał się rozpisek, które dawał mu trener. Po jakimś czasie ludzie zaczęli z uznaniem kiwać głowami. Ale schudłeś! - słyszał co jakiś czas. I wtedy pojechał na urlop... Dwa miesiące po powrocie zmierzył mi się: Od urlopu byłem na siłowni tylko dwa razy. Od tamtej rozmowy minęło kilka tygodni i - z tego co wiem - niewiele się w tej kwestii zmieniło.
Właśnie tak kończy się odpuszczanie sobie "na kilka dni". Kilka dni zmienia się w kilka tygodni, a później miesięcy i godziny treningów, litry wylanego potu, a przede wszystkim dobrą kondycję szlag jasny trafia...
A wcale nie musi tak być. Można zabrać ze sobą na wakacje strój treningowy (nie czarujmy się, nie zabiera on aż tak dużo miejsca w walizce) i choć raz na 3-4 dni zrobić sobie nawet lekki trening. Oczywiście biegacze mają najłatwiej, bo gdzie by nie pojechali, wystarczy, że wyjdą z hotelu i zaczną biec. Przy okazji mogą pozwiedzać okolicę i odkryć ciekawe zakątki. Ja, w czasie wyjazdu na Mazury odkryłam np. taką urokliwą ścieżkę:
Osoby chodzące na siłownię lub zajęcia fitness też nie powinny mieć problemu ze zorganizowaniem treningu na wyjeździe. W końcu w wielu hotelach są siłownie, a nawet jeśli w Waszym jej nie będzie, jestem przekonana, że znajdziecie w okolicy siłownię zewnętrzną, na której zapewnicie swoim mięśniom odpowiednią dawkę ruchu.
A jeśli nie macie pomysłu na to, jak trenować na wakacjach, nie martwcie się! Za kilka dni zaprezentujemy Wam dwie propozycje treningów na lato. To jak, jesteście gotowi na wakacyjne wyzwanie? ;)
NatS


Komentarze
Prześlij komentarz