Gdzie ten progress?!

źródło: fitness motivation
Najbardziej frustrująca rzecz dla sportowca? Brak postępów. Niezależnie, czy mówimy o kolarstwie, lekkiej atletyce, czy też trójboju siłowym – nic tak nie pogarsza nastroju jak świadomość, że chcesz dać z siebie więcej, czujesz, że możesz to zrobić, a gdy patrzysz na tablicę z wynikami (ewentualnie podsumowanie treningu na endomondo) okazuje się, że jest klops. Czas identyczny do poprzedniego. „Ale jak to?! Przecież ja już więcej/bardziej/mocniej nie jestem w stanie!” myślisz sobie. Ja Ci dzisiaj udowodnię, że możesz. Zdradzę Ci też, co jest tym magicznym kluczem do przekraczania granic.

Zacznijmy od tego, że "progresja treningowa"może dla każdego oznaczać coś innego. Dla jednych będzie to coraz mniejsza liczba na wadze, dla innych coraz większy obwód bicepsa, a dla jeszcze innych coraz krótszy czas. Niezależnie czym jest ona dla Ciebie, chciałbyś dostrzegać ją jak najszybciej. Co więc robić, żeby nie utknąć w martwym punkcie?
(Jako, że specjalizuję się w sprawach związanych z siłownią i kulturystyką, uważam się za kompetentną do udzielania rad tylko odnośnie tych płaszczyzn. Sądzę jednak, że entuzjaści innych sportów też mogą wyciągnąć coś dla siebie z mini-przewodnika, który przygotowałam dla Was poniżej. W końcu trening siłowy jest wspaniałym uzupełnieniem każdej dyscypliny :) )

PROGRESJA PRZY ROBIENIU MASY
Zrobimy mały powrót do przeszłości. Będę bazować na swoim przykładzie, ponieważ bardzo zależy mi, żebyście nie powielali moich błędów treningowych, które – kiedy patrzę na nie z perspektywy czasu – są wręcz karygodne.
2017 vs 2018
Ponad rok temu powiedziałam sobie "Bez żartów, trzeba zrobić masę". Przeuroczo, naprawdę! Szkoda, że byłam wtedy w tej kwestii zielona niczym kabaczek na wiosnę i żyłam w przekonaniu, że trening siłowy 2 razy w tygodniu przy diecie 1800 kalorii da mi wygląd bikini fitness. Jak się domyślacie, stałam w miejscu i tylko wiecznie się na siebie irytowałam. Ciągle brzęczało mi z tyłu głowy: "Co robię źle? Przecież mam trening rozpisany przez trenera personalnego...". Świetnie! Ale jak się okazało, trening ten był do bani. Mimo wszystko nie poddawałam się. W końcu stwierdziłam, że jeśli chcę coś ze sobą zrobić, muszę zmienić nie tylko trening (spoko, rychło w czas!), ale również dietę. Efekt? +3kg w dwa miesiące i wreszcie widzę, że mam mięśnie! 

Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów.

Ta myśl była i wciąż jest moją mantrą i pomaga mi w poprawie wyników. Okej, nadal nie zrobię więcej niż dwóch serii przysiadów ze sztangą z trzydziestoma kilogramami, ale nie od razu Rzym zbudowano. Po gruntownej przebudowie treningów widzę postępy i za każdym razem jestem w stanie wziąć troszeczkę więcej. I właśnie o to chodzi! Każdy trening ma być dla Ciebie wyzwaniem. Jeśli nie czujesz, że nie wkładasz w daną sesję wysiłek, a na drugi dzień czujesz się jak młody bóg i nie masz w ogóle zakwasów to znaczy, że możesz to coś, co miało być treningiem, bo zdecydowanie nim nie było, puścić w niepamięć. Mięśnie, aby mogły rosnąć i przybierać na masie, stale potrzebują większych obciążeń i nowych bodźców. Nie pozwól im się przyzwyczaić!

przykład: Jeśli na jednym treningu weźmiesz 40kg przy wyciskaniu, to za tydzień spróbuj wziąć chociaż 1kg więcej. Uwierz, że tak dokładając po jednym kilogramie, po jakimś czasie będziesz miał klatę, którą z dumą poklepałby sam Schwarzenegger!

PROGRESJA PRZY REDUKCJI WAGI
 

źródło: popsugar
Zaobserwowałam już dawno temu, że wiele osób z nadwagą chodzi na siłownię nie mając ustalonego planu, systemu treningowego. Pospacerują sobie na bieżni, później MOOOOŻE pójdą na maszyny, ale tylko takie łatwe w użyciu, bo olaboga! Jeszcze by się spocili. O wolnych ciężarach to w ogóle mowy nie ma. Po treningu tacy delikwenci pójdą na ciasteczko do Sowy, bo przecież spalili tak wiele kalorii. Nic gorszego nie można zrobić. Organizm po treningu potrzebuje białka i dobrej jakości węglowodanów, a nie brownie. Powiecie, że powinnam być bardziej wyrozumiała, bo nie każdy jest trenerem personalnym, ale nie mogę się zgodzić. Tutaj chodzi o czysto logiczne myślenie - po to spalasz ten cały tłuszcz na cardio i walczysz o zdrowie, żeby później zafundować sobie jakiś syf, który koło czegoś dobrego dla zdrowia nawet nie leżał? Nie mieści mi się to w głowie. Ale mnie się w ogóle nie mieści w głowie jedzenie niezdrowych rzeczy, więc może okryjmy to zasłoną milczenia.

  
żródło: workout motivation
Aby widzieć progress redukując wagę, trzeba trzymać się dwóch żelaznych zasad:
a) Jedz regularnie w małych ilościach (co 3 godziny). Pod od żadnym pozorem się nie głódź!
b) Cardio, cardio, jeszcze więcej cardio! Trening siłowy traktuj jako uzupełnienie.

Nieważne czy aktualnie masujecie czy redukujecie, musicie pamiętać o bardzo ważnej sprawie. W pierwszym przypadku, nawet jeśli będziecie ciągle dokładać i dokładać obciążeń, w pewnym momencie przyrost mięśni i tak stanie się wolniejszy. Przecież byłoby czymś nieprawdopodobnym, żeby biceps rósł każdego miesiąca o 2 centymetry! Analogicznie przy odchudzaniu - organizm na początku pali szybko, ponieważ intensywny wysiłek jest dla niego jak uderzenie kijem od basebolla w nerki. Jednak po pewnym czasie kilogramy będą spadać z Was wolniej, ponieważ metabolizm przyspieszy.

Bądźcie wytrwali i cierpliwi, a z pewnością zauważycie progress i osiągniecie Wasze wymarzone sylwetki. Trzymam kciuki, powodzenia! 

Rosa xx

Komentarze