Ten cały MINDFULNESS... To jakaś odmiana tofu dla hipsterów?

Założę się, że większość z Was spotkała się już z terminem "mindfulness". W końcu lansują go czasopisma (nie tylko psychologiczne), coachowie, telewizja, media społecznościowe. Ale... Co to takiego właściwie jest? I czy rzeczywiście jest tak wartościowe jak można przeczytać w różnych źródłach? Uwaga Kochani - macie naprawdę nieopisane szczęście - czyli najskromniejszą blogerkę w internecie we własnej osobie, która wyjaśni Wam, z czym ten cały mindfulness się je i dlaczego warto go praktykować. Być może nie jestem pracownikiem Mind Institute, ale to chyba dla Was lepiej. Uważam, że tyle ilość materiałów, jaką przetrawił mój mózg odnośnie mindfulness czyni mnie jak najbardziej kompetentną do stworzenia jego prostej i zrozumiałej dla każdego instrukcji obsługi. Przejdźmy więc do konkretów!

Ale zacznijmy od podstaw.

Samo słowo "mindfulness" nie ma dokładnego tłumaczenia na język polski. Ech... Serio, Rosa? Jedno słowo i już na starcie problemy? Nie nie, spokojnie! To nie takie skomplikowane. Teoretycznie można owe określenie przetłumaczyć jako "uważność"/"trening uważności", ale ja mimo wszystko wolę używać oryginału - sądzę, że lepiej oddaje sedno sprawy. Najprościej rzecz ujmując, wspomnianym sednem sprawy jest koncentracja. Ale nie taka koncentracja, której definicję od pierwszych lat w szkole mieliśmy wpajaną - musisz słuchać nauczyciela, odnotowywać każde jego słowo z nawet najnudniejszego wywodu dotyczącego, załóżmy, światowego pogłowia kóz, bo jak nie to jesteś skończonym półmózgiem i weź wyjdź!

Nie.

Mindfulness nie każe Ci się skupiać na konkretnych ludziach, myślach, sytuacjach. Każe Ci skupiać się na sobie. Na tym, że jesteś. Jesteś tu i teraz. Twoje ciało nie jest worem, w którym kotłują się myśli i wnętrzności, bo nie istnieje podział dusza - ciało. Dusza i ciało są całością. Dusza i ciało są Tobą. Ty jesteś ciałem i duszą.
Wiem, że to może brzmieć zatrważająco metafizycznie i górnolotnie, ale zastanów się, czy to nie jest prawda. Pobądź sobie z tą koncepcją i sam ze sobą, bo ja nie mam na celu zabawy w filozofa w tym tekście. Chcę tylko pomóc Ci w stosowaniu techniki bycia tu i teraz, czerpania korzyści ze świadomego egzystowania.

Jak zatem stosować mindfulness?

PEŁNE SKUPIENIE
Zaproponuję Ci teraz pewne ćwiczenie, które jest świetnym wstępem do głównej praktyki mindfulness i idealnie nada się dla osób początkujących. Połóż przed sobą jabłko, kubek z kawą, czekoladkę, czy co tam chcesz. Ale nie jedz od razu! Przyjrzyj się przez chwilę temu przedmiotowi. Jaki ma kolor, kształt? Może ma jakiś charakterystyczny zapach? Weź go do ręki i staraj się zarejestrować każdy szczegół. Jaki jest w dotyku? Z czego jest zrobiony? Teraz powoli, będąc świadomym reakcji każdego zmysłu, spróbuj go. Jaki ma smak? Słodki, słony, gorzki? Jaka jest jest jego temperatura? Co w tej chwili czujesz? Delektuj się każdym kęsem/łykiem i koncentruj na swoich odczuciach.

MEDYTACJA
Jest najskuteczniejszym sposobem trenowania uważności. Od razu zaznaczam, że nie ma to być medytacja związana z jakimkolwiek kultem/religią/filozofią. Potraktuj ją jako rodzaj treningu umysłowego. Usiądź wygodnie w miejscu, w którym jest spokojnie i łatwo będzie Ci się zrelaksować. Nie dostarczaj sobie zbędnych bodźców w postaci muzyki czy internetu. Śpiew ptaków w parku zdecydowanie wystarczy. Najważniejsze jest to, żebyś czuł się swobodnie i żeby było Ci najzwyczajniej w świecie wygodnie. Oddychaj głęboko, obserwuj otoczenie i co najważniejsze - niczego nie oceniaj. Nie próbuj też wyzbyć się myśli, bo jest to całkowicie niemożliwe. Po prostu uświadom sobie, że one są - przychodzą i odchodzą - nie musisz się na nich koncentrować, więc nie rób tego. Skup się na drodze, jaką przebywa powietrze, kiedy oddychasz.


Po co to wszystko?

Możesz myśleć sobie "E tam... Co niby może mi dać takie wysilanie szarych komórek? Poprzeglądam zabawne memy z kotami.".
Tak na marginesie, skoro już przy tym jesteśmy - memy z kotami w ogóle nie są zabawne. Ani trochę. Jeśli zburzyłam właśnie sens Twojego życia - nie przepraszam.
Wracając jednak do tematu - ta, było nie było, modna obecnie praktyka jest tak korzystna, że sobie nie wyobrażasz! Po pierwsze, zaczniesz dzięki niej zauważać więcej szczegółów z otaczającego Cię świata. Niby nic takiego, ale przyczynia się do redukcji stresu i wzrostu poziomu szczęścia, co widzę u siebie i zdecydowanie polecam, wspaniała sprawa. Po drugie, staniesz się lepszym i uważniejszym słuchaczem oraz łatwiej będzie przychodziło Ci przyswajanie informacji. Czy to nie jest wystarczającą zachętą? Kto nie chciałby zapamiętywać jak największej ilości informacji w czasie lekcji/wykładów/spotkań i mieć więcej czasu dla siebie w domu? Sądzę, że każdy!

Mam nadzieję, że rozjaśniłam Wam sens praktyki mindfulness i chociażby z ciekawości przetestujecie ją na sobie. Gwarantuję, że nie pożałujecie. Możecie na tym tylko zyskać.
Powodzenia!

Rosa xx

Komentarze