Od neonowych tanktopów, poprzez obcisłe legginsy, aż do wymyślnych staników sportowych - na siłowni możemy obserwować całą paletę krojów, kolorów i materiałów. Bo, nie oszukujmy się, im częściej pojawiasz się na siłowni, tym bardziej zależy Ci na dobrym wyglądzie w czasie treningu. Wiem, że w tym momencie mnóstwo osób może zarzucić mi próżność, ale jeśli już
to tylko dlatego, że prawdę po prostu trudno przełknąć. Jesteśmy ludźmi i nic dziwnego, że chcemy podobać się na pierwszym miejscu oczywiście sobie, ale nie zaprzeczycie, że również szalenie miło robi się, kiedy ktoś z uśmiechem mówi "Jak super wyglądasz!".

Modny strój modnym strojem, dobry wygląd dobrym wyglądem, ale nie zapominajmy, że przesada w żadną stronę nie jest dobra. W czasie ćwiczeń powinniśmy stawiać przede wszystkim na wygodę i funkcjonalność, inaczej istnieje prawdopodobieństwo, że a) wyjdziemy na, lekko mówiąc, atrakcję turystyczną; b) będziemy się czuć zwyczajnie niekomfortowo, przez co nie skupimy się odpowiednio na treningu. Bo o ile jestem w stanie zrozumieć dziewczyny, które ćwiczą w makijażu przez problemy z cerą, które powodują u nich ogromne kompleksy i mając przykryte to czy tamto czują się o wiele pewniej, o tyle nigdy, przenigdy nie zrozumiem ćwiczenia w czerwonej szmince. Tak, naprawdę miałam taką delikwentkę u siebie na siłowni. Za pierwszym razem pomyślałam "O matko, pewnie zapomniała chusteczek do demakijażu, biedna", ale za piątym zaczęło docierać do mnie, że jednak nie mam do czynienia z bohaterką filmu 50 pierwszych randek, która codziennie ma zanik pamięci. A dotarło do mnie już całkowicie, kiedy któregoś pięknego dnia, totalnie bez makijażu, z włosami splecionymi w warkocz robiłam spokojnie brzuszki, a ona - obowiązkowo z krwawoczerwonymi ustami i rozpuszczonymi, idealnie wyprostowanymi włosami - podeszła do mnie i powiedziała "Yyy, co Ty właściwie robisz na tej siłowni? 3 lata temu wyglądałam jak Ty, więc wiem jakie ćwiczenia powinnaś robić..." w domyśle: żeby wyglądać jak człowiek. Wybita z brzuszkowego rytmu lekko się zmieszałam, zastanawiając się, czy to już hejt i czy ona właśnie zasugerowała, że wygląda 100 razy lepiej ode mnie. Ostatecznie doszłam do wniosku, że potrzebowała po prostu upustu dla swojego ego, które nie mogło się zmieścić na siłowni, a wydostać się nie było jak - cholera środek zimy i okna pozamykane.
Uważam, że to dobrze, że nasza czerwonousta bohaterka postanowiła wylać żółć na mnie, bo ja się nie przejęłam. O wiele gorzej byłoby, gdyby wyparowała z czymś takim do zakompleksionej dziewczyny z nadwagą. Co ja bym dała, żeby mogła to teraz przeczytać. Może z cudzej perspektywy dotarłoby do niej, że takie akcje są po prostu na, hm, poziomie przedszkola? Moim zdaniem pasuje jak ulał: "Moja barbie z tyłkiem większym od głowy jest milion razy fajniejsza od Twojego głupiego misia!!!"
Razem z Natalią podczas ostatniego treningu zrobiłyśmy tę małą sesję, żeby zainspirować Was do tworzenia własnych, ciekawych i jednocześnie funkcjonalnych outfitów. Bo przecież najważniejsze to pozostać sobą w tym całym modowym szaleństwie! Ale błagam Was, Kochani, nie czyńcie z wyglądu kwestii życia i śmierci. Zaufajcie mi, nie wyskoczy Wam zza siłownianego rogu Marcin Tyszka ze swoją lustrzanką za 30 tysięcy i nie zaproponuje Wam sesji do Vogue'a akurat w dniu, kiedy koszulka się lekko zgniotła, albo nie pasuje kolorystycznie do butów. No, chyba że jesteście Joasią Krupą ;)
to tylko dlatego, że prawdę po prostu trudno przełknąć. Jesteśmy ludźmi i nic dziwnego, że chcemy podobać się na pierwszym miejscu oczywiście sobie, ale nie zaprzeczycie, że również szalenie miło robi się, kiedy ktoś z uśmiechem mówi "Jak super wyglądasz!".

Modny strój modnym strojem, dobry wygląd dobrym wyglądem, ale nie zapominajmy, że przesada w żadną stronę nie jest dobra. W czasie ćwiczeń powinniśmy stawiać przede wszystkim na wygodę i funkcjonalność, inaczej istnieje prawdopodobieństwo, że a) wyjdziemy na, lekko mówiąc, atrakcję turystyczną; b) będziemy się czuć zwyczajnie niekomfortowo, przez co nie skupimy się odpowiednio na treningu. Bo o ile jestem w stanie zrozumieć dziewczyny, które ćwiczą w makijażu przez problemy z cerą, które powodują u nich ogromne kompleksy i mając przykryte to czy tamto czują się o wiele pewniej, o tyle nigdy, przenigdy nie zrozumiem ćwiczenia w czerwonej szmince. Tak, naprawdę miałam taką delikwentkę u siebie na siłowni. Za pierwszym razem pomyślałam "O matko, pewnie zapomniała chusteczek do demakijażu, biedna", ale za piątym zaczęło docierać do mnie, że jednak nie mam do czynienia z bohaterką filmu 50 pierwszych randek, która codziennie ma zanik pamięci. A dotarło do mnie już całkowicie, kiedy któregoś pięknego dnia, totalnie bez makijażu, z włosami splecionymi w warkocz robiłam spokojnie brzuszki, a ona - obowiązkowo z krwawoczerwonymi ustami i rozpuszczonymi, idealnie wyprostowanymi włosami - podeszła do mnie i powiedziała "Yyy, co Ty właściwie robisz na tej siłowni? 3 lata temu wyglądałam jak Ty, więc wiem jakie ćwiczenia powinnaś robić..." w domyśle: żeby wyglądać jak człowiek. Wybita z brzuszkowego rytmu lekko się zmieszałam, zastanawiając się, czy to już hejt i czy ona właśnie zasugerowała, że wygląda 100 razy lepiej ode mnie. Ostatecznie doszłam do wniosku, że potrzebowała po prostu upustu dla swojego ego, które nie mogło się zmieścić na siłowni, a wydostać się nie było jak - cholera środek zimy i okna pozamykane.Uważam, że to dobrze, że nasza czerwonousta bohaterka postanowiła wylać żółć na mnie, bo ja się nie przejęłam. O wiele gorzej byłoby, gdyby wyparowała z czymś takim do zakompleksionej dziewczyny z nadwagą. Co ja bym dała, żeby mogła to teraz przeczytać. Może z cudzej perspektywy dotarłoby do niej, że takie akcje są po prostu na, hm, poziomie przedszkola? Moim zdaniem pasuje jak ulał: "Moja barbie z tyłkiem większym od głowy jest milion razy fajniejsza od Twojego głupiego misia!!!"
Razem z Natalią podczas ostatniego treningu zrobiłyśmy tę małą sesję, żeby zainspirować Was do tworzenia własnych, ciekawych i jednocześnie funkcjonalnych outfitów. Bo przecież najważniejsze to pozostać sobą w tym całym modowym szaleństwie! Ale błagam Was, Kochani, nie czyńcie z wyglądu kwestii życia i śmierci. Zaufajcie mi, nie wyskoczy Wam zza siłownianego rogu Marcin Tyszka ze swoją lustrzanką za 30 tysięcy i nie zaproponuje Wam sesji do Vogue'a akurat w dniu, kiedy koszulka się lekko zgniotła, albo nie pasuje kolorystycznie do butów. No, chyba że jesteście Joasią Krupą ;)
Rosie xx



Usta ustami, ja znam dziewczynę, która przychodziła na siłownie w pełnym make-up. Nie dość, że pomalowane usta, to kilogram fluidu na twarzy, a do tego pomalowane cieniem oczy (i to leciutko, widać było już z daleka) i koniecznie tusz do rzęs - no chyba,że rzęsy były doklejane. Inaczej na siłownie nie przyszła. Nigdy. Tak samo na basen (nie moczyła specjalnie twarzy) :p Można?
OdpowiedzUsuńPrzecież na basenie też trzeba mieć klasę, ot co! Chyba po prostu jesteśmy w tyle z najnowszymi trendami, ale szczerze mówiąc, ja tam cieszę się, że jestem w tyle w taki sposób ;)
UsuńJak to zawsze mówiła moja mama "co za dużo to niezdrowo" :D
UsuńBrak słów... siłownia to nie rewia mody, a miejsce gdzie można poćwiczyć.
OdpowiedzUsuńMyślę, że niektórzy po prostu się zagubili, chyba czas ich uświadomić :D
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!