Sam zadecyduj, jak ma wyglądać Twoje życie

Zaobserwowałam ostatnio coś niesamowicie, przynajmniej dla mnie, przykrego. Ze wszystkich stron jesteśmy atakowani pewnym przepisem na życie. Każdy go zna, ale niekoniecznie zdaje sobie z niego sprawę - szkoła, rodzina i społeczeństwo usiłują nam wcisnąć, niestety w licznych przypadkach z powodzeniem, że to jest całkowicie normalne, że tak trzeba, że tak powinno wyglądać "porządne" życie, co dla mnie jest kompletnie niezrozumiałe.

Na początku praktycznie wszystkie decyzje podejmują za nas rodzice. Robią to z myślą o naszym dobru, z lepszym lub gorszym skutkiem, ale przecież się starają. W ten sposób wybierają przedszkole, a później szkołę podstawową dla swoich dzieci i jest całkowicie w porządku, bo lepsza lub gorsza podstawówka nie determinuje przyszłych sukcesów zawodowych. Jednak w momencie, kiedy kończy się podstawowa edukacja, zaczynają się schody. Oczekiwania. Mnóstwo oczekiwań, a dodatkowo niepewność. Jaką wybrać szkołę? Liceum, technikum, czy może zawodówka? Jeśli liceum, to jaki profil? A jeśli technikum, to które? Po podjęciu decyzji wysłuchiwanie opinii ze strony rodziny, znajomych i ich mieszanie w głowie w stylu "Jesteś już zdecydowana na to liceum na 100%?". Ileż razy ja to słyszałam!

Załóżmy więc, że decyzja została podjęta, dostajemy się do dobrego liceum. Babcie dumne, rodzice zadowoleni, bo póki co ładnie wpisujemy się w społeczną konwencję, z której istnienia zdałam sobie sprawę niedawno, dzięki przemówieniu dyrekcji mojej szkoły na zakończenie semestru. Można spokojnie streścić je w słowach "Nie dajesz rady z jakimś przedmiotem? Won do zawodówki.". Zbędnym wydaje mi się tłumaczenie, do jakiego stopnia mnie to zagrzało.

Musisz być licealistą. Musisz iść na studnia, nawet jeśli nie jesteś do nich przekonany i koniecznie obronić magistra, choćbyś miał pracować później w KFC. Musisz zrobić sobie dziecko w wieku dwudziestu-paru lat, wziąć hipotekę na mieszkanie i samochód. Och, zapomniałabym, że musisz pracować w korpo i narzekać na swoją pracę, bo każdy szef to idiota, a życie bez narzekania jest jakieś dziwne i nienaturalne.

Jasna cholera, NIE!

Dlaczego ludzie tak bezkrytycznie przyjmują taki model życia? Dlaczego posiadanie kredytu na trzydzieści lat uchodzi za definicję bycia ustatkowanym? I dlaczego, do wszystkich świętości, ludzie uważają, że powinni być nieszczęśliwi?!

Posłuchaj mnie teraz uważnie, Bąbel. Jeśli chcesz, idź na studia, załóż rodzinę, weź kredyt. Nie widzę w tym zupełnie nic złego, jeśli to przyniesie Ci szczęście i satysfakcję. Ale większości osób nie przynosi. Rata często wiąże się z frustracją, że nie możesz sobie pozwolić na jakieś prozaiczne przyjemności pokroju wyjście do kina, opery. Życie to nie jest tylko ponure egzystowanie na zasadzie:

1) podnieś się jakimś cudem z łóżka,
2) wyprasuj na szybko, a później ubierz lekko pożółkłą koszulę, 
3) zatyraj się w pracy,
4) wróć do domu i legnij z browarem na kanapie przed telewizorem.

Jak dla mnie to jest słaby żart porównywalny do Kac Wawy, a nie życie.

Nie musisz wpisywać się w konwencję! Możesz być szczęśliwy i bez przerwy się uśmiechać. Możesz mieć pracę, którą kochasz i nie narzekać na codzienność. Zaufaj mi, MOŻESZ ŻYĆ, bo właściwie musieć, to nie musisz nic. Możesz chcieć i podejmować konkretne działania. Tu i teraz. Nie jutro. Nie za pięć minut. T E R A Z. Nie pozwól, żeby życie przeciekło Ci przez palce, jest zbyt piękne.

Rosie xx

Komentarze

  1. Bardzo, bardzo mądry wpis! Konkretny. Musimy sami podejmować za siebie decyzję i nie martwić się o tzw. Opinie rodziny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie. Nie ma nic gorszego niż stwierdzenia typu „zrób to i tamto, bo tak wypada”.

      Usuń
  2. TAK TAK TAK WIELBIE CIE ZA TEN TEKST. Ten cały schemat jest po prostu cholernie paskudny i dobijający. Wszystko jest nam narzucane ''w imieniu dobra naszego'' Musimy się ładnie uczyć, chodzić do szkoły i być dumą dla rodziców. Jednakże kiedy coś pójdzie nie tak lub nasze starania z ocenami nie są na takim poziomie jakim chcą aby był nasi rodzice to nagle ogromna presja i rozpacz. Chryste wiele osób które cokolwiek wielkiego uczyniły w życiu, to większość osób bez matury. Nie jest sztuką uczyć się ze wszystkich przedmiotów na piąteczki. Skupiając się na dziedzinie która nas interesuje i rzeczywiście są perspektywy które w przyszłości mogą nas rozwinąć na studiach to oczywiste, że się opłaca. Natomiast smutny jest widok osób, które mają same piątki zdobyte nieprzespanymi nocami i odciętymi od życia towarzyskiego, mature zdających na sto procent. Ale potem przychodzi moment w którym uświadamiają sobie że nie wiedzą co mają rodzić na studiach bo nie mają żadnej pasji/zainteresować w przedmiotach z których mieli same piątki.
    Życie jest dziwne. I nie mówię od razu żeby się nie uczyć. Wiedza jest super wiedza jest wspaniała naprawdę. I jak ta wiedza jest jeszcze z dziedziny którą uwielbiamy to jest najlepszy sposób na kształcenie własnej osoby.
    Aghhh ale sie rozpisałem. Obserwuje twojego bloga koniecznie :)
    i zapraszam do mnie tutajjestem-lekkomyslny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedno jest pewne - z wiedzy powinno się korzystać funkcjonalnie i potrafić dokonywać rozsądnych wyborów. Czasami trzeba odpuścić jakiś przedmiot na rzecz innego, mniej dla nas istotnego, żeby nie zwariować. Litości, przecież nie da się być najlepszym ze wszystkiego, bo zatraci się siebie! A najważniejsze to pozostać sobą w całym tym pędzie. Dziękuję za miłe słowa ❤️

      Usuń
  3. Bardzo ciekawa notka. Ahh te zgrzewające niczym do walki przemówienia dyrekcji. Masz absolutną rację. Każdy człowiek powinien robić to co według niego samego jest odpowiednie. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz