Witajcie!
Śniadanie rozpoczyna (a przynajmniej powinno) każdy dzień, więc ja swoją aktywność na blogu zacznę od... challenge'u śniadaniowego. Ale zanim o tym - kilka słów o mnie. Jestem starszą z sióstr, a do tego tą, która nie ma aż tak żelaznej silnej woli, jakby sobie życzyła.Od czterech lat biegam, a w związku z tym staram się też zdrowo odżywiać itp. W teorii jestem naprawdę dobra. Serio! Gorzej jest z praktyką, bo czasem po prostu (jak śpiewał zespół Korba, którego lata temu słuchał nasz tata) "motywacji brak". A może nawet motywacja jest, ale jakoś "gwiazdy nie sprzyjają" lub pojawiają się inne kuszące, niekoniecznie zgodne z zasadami zdrowego żywienia alternatywy.
Idealnym przykładem tego, co w teorii opanowałam do perfekcji a w praktyce kuleje, są właśnie śniadania. Bo wiadomo - rano najlepiej stawiać na białko. Pamiętacie ostatni tekst Rosie, prawda? To on zmotywował mnie do podjęcia śniadaniowego wyzwania. Dotychczas najczęściej moim pierwszym posiłkiem były... płatki z mlekiem. Do tego - o zgrozo! - najczęściej te najbardziej syfiaste, zawierające syrop glukozowy :/ Postanowiłam z tym skończyć i zacząć jeść porządne, białkowe śniadanka. I to od zaraz!
Oto, jak wyglądał mój talerz w pierwszych dniach challenge'u:
Dzień 1: jajka na miękko
Poza tym, że jedno jajko pękło i do połowy było twarde, były super ;)
Dzień 2: biały ser, pomidor i ogórek kiszony
Staram się ograniczać pieczywo, ale jeśli wolicie, możecie zrobić z tymi produktami kanapki. Oczywiście rekomenduję z ciemnym, najlepiej razowym pieczywkiem :D
Dzień 3: twarożek z łososiem, pomidor i ogórek kiszony
Mój twarożek to tylko ser, łosoś i koperek, ale możecie dodać np. mleka, żeby nie był suchy i doprawić wg swoich upodobań.
Dzień 4: jajecznica z pomidorem
Czas na wyznanie: choć moje dotychczasowe śniadania świadczą o czymś wręcz przeciwnym, nie jestem fanką pomidorów, ale jeśli jajecznica to tylko z pomidorem :D Wy oczywiście możecie dodać co tylko chcecie, np. jakąś chudą wędlinę, jeśli jesteście mięsożercami.
Dzień 5: dogrywka z twarożkiem i łososiem
Tym razem w wersji kanapkowej, bo dwa dni wcześniej zjadłam ponad połowę tego, co wyprodukowałam, więc na kolejne śniadanie byłoby za mało. A na kanapki jest w sam raz :)
Na razie to tyle. Jutro dzień 6. Ponieważ o 10:00 startujemy z Rosie w biegu charytatywnym, śniadanie będzie raczej lekkie. W planach mam serek wiejski ze szczypiorkiem.
Co dała mi zmiana śniadaniowych przyzwyczajeń? Po tych kilku dniach zauważyłam już, że jedząc białkowe śniadanie zamiast słodkich płatków, zdecydowanie dłużej jestem najedzona. Po porannej porcji cukru wystarczyło półtorej godziny, bym znów poczuła głód. I to nie jakiś tam "mały głód" tylko zasysanie w żołądku, które dekoncentruje i sprawia, że jedyne, o czym można myśleć, to jedzenie. Po śniadaniu z dużą ilością białka spokojnie wytrzymuję trzy godziny do kolejnego posiłku (dobrze się domyślacie, wyzwanie pięć posiłków co trzy godziny mam już za sobą), a po upływie tego czasu nie odczuwam wilczego głodu.
Ja swoje wyzwanie podjęłam i zamierzam dalej realizować. Teraz kolej na Was! Jeśli też pałaszowaliście dotychczas słodkie śniadania albo - co gorsza - wcale ich nie jedliście, podejmijcie wyzwanie i zmieńcie swój poranny talerz w porcję zdrowego białka! Możliwości są ogromne. Możecie dodać do swoich porannych posiłków wszelkie źródła białka, jakie przychodzą Wam do głów - wędliny, jogurty (oczywiście najlepiej naturalne), sery, rośliny strączkowe oraz ulubione warzywa. Powodzenia! ;)
NatS
PS. Koniecznie dajcie znać, jak Wam idzie!

Komentarze
Prześlij komentarz