Trening może być świetną zabawą!

Gadżety (mniej lub bardziej potrzebne) wkradają się dziś w każdą dziedzinę życia. Jeśli chodzi o te treningowe, nie jestem ich wielką fanką. Ostatecznie do biegania wystarczą dobre buty, a do pracy nad mięśniami sztangi, hantle itp. itd. Zmieniłam podejście, kiedy - zupełnie przypadkiem - znalazłam... kości treningowe.
Prosta sprawa: dwie kostki z pianki, na jednej nazwy ćwiczeń, na drugiej liczba powtórzeń lub czas wykonywania. Z jednej strony to odkrycie mnie rozbawiło, z drugiej obudziło wyobraźnię. Od razu zaczęłam wymyślać zasady gier, do których można ich użyć (instrukcji nie załączono, więc hulaj dusza!). Oto najprostsze: 

Każdy gracz rzuca kostkami i wykonuje wylosowane ćwiczenie. Żeby dodać zabawie nutki rywalizacji (i zaktywizować leniwych), można przyznawać punkty w zależności od liczby powtórzeń i czasu, a w wersji bardziej skomplikowanej - ustalić również punktację za każde z ćwiczeń. Bardziej zaawansowani mogą też uwzględnić bonus za wykonanie ćwiczenia z obciążeniem/gumą lub inne utrudnienie. Zabawa trwa wcześniej ustaloną liczbę serii lub dopóki uczestnikom się nie znudzi.

Podobne zabawy można sobie zorganizować bez specjalnych kostek (choć te moje kosztowały 10 zł, więc nie jest to specjalnie wielki wydatek). Wystarczą dwie kostki do gry - najlepiej w dwóch kolorach. Wystarczy ustalić, jaka liczba oczek odpowiada danemu ćwiczeniu i liczbie powtórzeń/ czasowi wykonywania. Ta opcja pozwala za każdym razem wybierać zupełnie inny zestaw ćwiczeń. Przy gotowych kostkach zawsze będziemy mieć do wyboru te same. Np. na moich kostkach: pompki, przysiady, wykroki, pajacyki i brzuszki.

Takie zabawy można też zorganizować bez kostek (ani żadnych innych gadżetów). I tak np. można pobawić się w treningowe wyzwania: jedna osoba - ta która będzie wykonywać ćwiczenie - wybiera liczbę powtórzeń (sugeruję grać na punkty, żeby nie doszło do sytuacji, w której wszyscy będą szli po najniższej linii oporu i wybierali zawsze 5 lub 10), a następnie druga wybiera dla niej ćwiczenie.

Zapytacie, po co to wszystko? Cóż... Po prostu a zabawy! W końcu trening z partnerem lub nawet w większej grupie to miła odmiana dla tych, którzy ćwiczą regularnie, a dla początkujących i tych, którym brakuje motywacji, dobra zachęta do ćwiczeń. Poza tym takie gry można zastosować również jako rodzinną formę spędzania wolnego czasu i zachęcić do aktywności partnera oraz dzieciaki. A jeśli Wasi znajomi również są zapalonymi fit freekami, takie gry to świetna opcja na imprezę, szczególnie plenerową ;)

Kości zostały rzucone... Dobrej zabawy!
NatS

Komentarze