Że niby nie masz po co żyć? Przestań sobie wmawiać takie bzdury!

Jak dobrze wiemy, zdarzają się dni (zwłaszcza jesienią), kiedy z niewiadomej przyczyny wszystko wydaje nam się beznadziejne, nie mamy ochoty z nikim rozmawiać i najchętniej zabilibyśmy każdą osobę pytającą co się dzieje i czy wszystko w porządku. Halo - raczej nie jest w porządku, skoro nie mamy ochoty na nic innego jak owinięcie się kocem z kubkiem herbaty i książką. Raczej też nie jest w porządku, skoro nie czujemy sensu życia, radości z tego, że jesteśmy na Ziemi i że ktoś nas tu kocha. Jaki chochlik powoduje taki stan?

Ten chochlik to brak poczucia sensu, który dopada różne osoby na różnych etapach życia - w końcu każdy człowiek jest inny, ma inne problemy, zajmuje się czymś innym. Niektórzy łapią doła z powodu zakończonego związku, kłótni z rodzicami, słabych dni w pracy czy szkole, stojących w miejscu osiągnięć treningowych. Cóż, zdarza się - czasami coś nie wychodzi, plany biorą w łeb, ludzie wystawiają nas do wiatru lub po prostu jesteśmy zmęczeni. Tracimy wówczas poczucie sensu, doznajemy pewnego rodzaju wypalenia, a czynności, które były dla nas całym życiem, przestają mieć jakikolwiek sens. Chwila... Nie, one nie przestają mieć sensu. To my sobie wmawiamy, że nie mają sensu! Jak bieganie, które uprawiałeś z dziewczyną mogło po zerwaniu stracić sens? Robiłeś to z nią, ok, ale jest milion innych powodów, żeby nie przestawać bez niej - chociażby dbanie o swoją kondycję fizyczną i psychiczną, czy też motywowanie innych osób do trzymania formy. Sądzę, że to o wiele ważniejsze od dziewczyny.

Można więc rzec, że utracony sens po jakimś czasie można odkryć na nowo, wystarczy dokładnie przeanalizować, jakie korzyści przynosi dana czynność nam i światu. Ale co jeśli, o zgrozo!, NIGDY SIĘ TEGO SENSU NIE MIAŁO?

Ach, no to luz. Wystarczy go znaleźć. Co jest o wiele, wiele prostsze niż sądzicie. I nie mówię tego dlatego, że jestem chorą psychicznie optymistką i zawsze widzę światełko w tunelu - uwierzcie mi, odnalezienie sensu jest łatwe i przyjemne. Sprawdźcie sami!

Zanim zabierzecie się do kreowania celu życiowego, powinniście uświadomić sobie pewną żelazną zasadę:
Cel musi być większy od Ciebie.
Na przykład, jeśli chcesz zrzucić kilka kilogramów, będzie Ci niezwykle trudno, jeśli będziesz myśleć tylko o sobie. Tak, to Twoje ciało i poczucie komfortu, ale pomyśl - jeśli uda Ci się wyrobić wspaniałą formę, z pewnością zainspirujesz inne osoby, które do tej pory oglądały telewizję z pizzą w dłoni, a co za tym idzie - wezmą się do roboty i staną szczęśliwsi!

Mając to na uwadze, możecie zakasać rękawy i zabrać się do roboty! Chwytajcie moją mentalną łapkę wyciągniętą w Waszą stronę i pozwólcie przeprowadzić się przez ścieżkę, która doprowadzi Was do nowego celu.

I. WYBIERZ 5 NAJWAŻNIEJSZYCH DLA CIEBIE WARTOŚCI

II. UPORZĄDKUJ WYBRANE WARTOŚCI OD NAJWAŻNIEJSZEJ DO NAJMNIEJ ISTOTNEJ

III. CO MOŻESZ ZROBIĆ Z TYMI WARTOŚCIAMI?
Zastanów się, w jaki sposób możesz wykorzystać wybrane wartości, aby robić coś, co ma sens. Załóżmy, że wybrałeś zdrowie, równość, zaufanie, wygodę i komfort, sprawiedliwość. Jak możesz je ze sobą połączyć i podjąć jakieś działanie? Pierwszą rzeczą, która przychodzi mi do głowy w związku z nimi jest pomoc osobom starszym w domach spokojnej starości, ale to przecież ma być Twój cel - zastanów się, w czym się sprawdzisz.

lifehack.org
IV. ZAPISZ KONKRETNE SFORMUŁOWANIE 
Zapisz swój cel i przywieś kartkę w miejscu, na które często patrzysz. W ten sposób w chwilach kryzysu przypomnisz sobie, po co to wszystko robisz, nawet jeśli pojawią się komplikacje. Idąc za przykładem domu spokojnej starości:
Będę dbać o starsze osoby. Pocieszać je, jeśli ich stan zdrowia będzie zły. Spędzać z nimi czas i zastępować rodzinę, której nie mają na co dzień. Robię to, ponieważ każdy człowiek zasługuje na opiekę i kogoś, komu może ufać.
Pamiętaj, że to tylko przykład. Wykaż się kreatywnością!

V. BĄDŹ UPARTY
Bez uporu nie będzie efektów i poczucia sensu życiowego. Rób to co robisz i myśl o tym, że robisz to z powodu czegoś większego od siebie. W ten sposób utrzymasz motywację i nieustannie będziesz odkrywać powody, dla których warto żyć.

Jeśli macie już swój cel nie pozostaje mi nic innego, jak trzymać za Was kciuki. Macie moje wsparcie! ❤

Rosa xx

Komentarze

  1. Wszystkie rady jak i sam post są okej. Jednak to że to napisałaś wcale nie świadczy o tym, że ktoś nagle to wszystko zrozumie i rzuci się w wir bycia nagle osobą która ma cel i do niego uparcie dąży. Jeśli ktoś nie widzi sensu - najpierw powinna mu odejść ta fala całej beznadziejności i dopiero później gdy wszystkie emocje ucichną, wstać i zacząć robić cokolwiek co poprawi mu życie. Nie od razu Rzym zbudowano, tak jak każdy człowiek raczej nie dąży zawsze od razu uparcie do celów. Człowiek na samym początku nie potrzebuje celu, tylko empatii i rozmowy o tym co męczy jego głowę, czasu na to aby jego emocje mogły wrócić na neutralny stan gdzie myśli ta osoba "trzeźwo". Nawet w dążeniu do tych celów możemy mieć chwile zwątpienia, poczucia beznadziejności a zostawać nadal upartymi ludźmi, którzy przełamią to i znowu do tego za jakiś czas wrócą.
    Ponad to: są tragedie w życiu, gdzie każdy cel ci się wyda beznadziejny. Grunt to nie przedkładać go na całe życie tylko niech minie ból, pozbierają się myśli i dojdzie do nich samo co mają robić dalej.
    Myślę też, że takie wpisy bardzo motywacyjne bardziej są wiarygodne u osób, które coś przeszły na tyle traumatycznego, że piszą z sensem. To co tutaj Ty napisałaś to temat który czytam chyba już na entym blogu i dla mnie osobiście, jest to powtórka tego co przekazuje 3/4 blogerek. Nie ma w tym czegoś prawdziwego, tylko typowa "motywacyjna gadka, bo dostałam natchnienia na taki post". Nie zrozum mnie źle oczywiście, bo osobiście Cię nie znam i nic nie mam to wpisu, które w swej formie jest jak najbardziej poprawny :)
    Ba, sama piszę teksty motywacyjne! Jednak opieram je na swojej przeszłości bądź otwarcie mówię dlaczego to a to planuję. Gdy opierasz motywację na swoim własnym przykładzie, ludzie chętniej Cię czytają bo widzą w tym autentyczność. Tu tej autentyczności mi brakuje.
    Wolałam napisać co myślę, niż przesłodzone "Świetny wpis! Dał mi takiego kopa motywacji!" bo tak nie było i nie zamierzałam kłamać. Weszłam bo byłam ciekawa czy w końcu jakaś blogerka napisała coś na bazie swojego przykładu, życia swojego bądź przypadku z otoczenia. No ale jednak ;)
    Powodzenia w tworzeniu dalszych wpisów! :)
    Pozdrawiam
    FotoHart Blog ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uważam, że jestem zobligowana, żeby pisać, że moje życie jest do dupy, skoro nie jest :) Zdaję sobie sprawę, że niektórzy potrzebują poczytać o tym, jak ktoś inny ma źle, żeby poczuć się lepiej, ale ja do tych osób nie należę i nie będę się do nich dostosowywać. I właśnie dlatego jestem autentyczna - nie robię z siebie kozła ofiarnego tylko po to, żeby mieć czytelników, którzy się nad sobą użalają. Kocham życie ponad wszystko i nie będę udawać, że jest inaczej. Jeśli ktoś poszukuje motywacji odnajdzie ją w pozytywnych przeżyciach, a nie w gorzkich żalach.

      Usuń

Prześlij komentarz